Szkoła
już rozpoczęła się na dobre. Niby jeszcze nic takiego się nie dzieje, ale trzy
sprawdziany zapowiedziane. Gdy próbowałam się uczyć przypomniała mi się
fasolka, której zdjęciami chciałabym się z Wami podzielić. W sumie nic
odkrywczego, jednak gdy babcia pokazała mi ją po raz pierwszy bardzo się
zdziwiłam. Ale już tłumaczę o co mi właściwie chodzi. Wyobraźcie sobie zwykłą
fasolkę szparagową. Teraz zmieńcie jej kolor na czarny. Klasycznie wkładacie ją
do wody (wciąż jest czarna) i gotujecie, a jaka jest po wyjęciu? Zielona! Może
chciałby mi ktoś z Was wytłumaczyć dlaczego zmieniła kolor? Co do smaku, to
trzeba się skoncentrować, aby wyczuć istotną różnicę, jednak fakt jest faktem,
że jest delikatniejsza od zwykłej (przez cały czas) zielonej fasolki szparagowej.
Zdecydowanie zachęcam do wypróbowania :)